Jadąc do pracy utkwiłaś w korku. Jak do niej w końcu dotarłaś, to dostałaś ochrzan od szefa.
Wróciwszy do domu zamiast w ciszy i spokoju zażywać relaksu, gotujesz swoim rozwrzeszczanym dzieciom obiad i ślęczysz z nimi nad ich pracami domowymi. Wieczorem jesteś wykończona, ale nie możesz zasnąć.
W zasadzie, z perspektywy całego życia, nic wielkiego się tego dnia nie wydarzyło.
Ale Twoje serce biło jak oszalałe, miałaś trudność z zebraniem myśli, nie czułaś apetytu, często biegałaś do toalety i nadmiernie reagowałaś na najmniejszy bodziec.
To wszystko były oznaki stresu, ponieważ Twój organizm w tej sytuacji uruchamiał reakcję stresową.
Po co?
W zasadzie utrudniała ona dodatkowo Twoje działania i powodowała, że stresowałaś się jeszcze bardziej.
Bez sensu, co nie?
DLACZEGO SIĘ STRESUJEMY?
Stres jest bardzo potrzebny.
Jeśli goni Cię lew, to przyspieszone bicie serca pozwala na lepsze zaopatrzenie mięśni w energię. Pozbycie się zbędnego ciężaru z jelit i pęcherza moczowego przydaje się, żeby szybciej biec. Wysoka reaktywność na bodźce też jest wtedy w cenie, bo musisz bardzo wyraźnie słyszeć, czy ten lew jest tuż za Tobą i się zbliża, czy też udało Ci się jakoś go zgubić. Spanie też nie jest dobrą metodą na przeżycie w tej sytuacji.
Problem się robi tylko taki, że stres uruchamia się także na skutek bodźców psychologicznych – kiedy szef na Ciebie krzywo spojrzy a dzieci nie posprzątają pokoju.
Wtedy wielkiego sensu nie ma.
Z ludzkim mózgiem jest tak dziwnie, że samo wyobrażenie sobie goniącego Cię lwa uruchamia reakcję stresową. Czyli nieważna jest rzeczywistość obiektywna. Przecież nic Ci nie zagraża.
Upraszczając – w dzisiejszym świecie stres jest niepotrzebny (upraszczam, bo stres jest potrzebny, ale w niedużych dawkach – ludzie nie mogący uruchomić żadnej reakcji stresowej też są w kłopocie, nie mają np. w ogóle siły).
Powoduje on, że nie myślimy chłodno i logicznie, tylko poddajemy się emocjom.
Dodatkowo, długotrwale sprawia, że jesteśmy narażeni na wiele przykrości związanych ze słabszym działaniem naszego ciała.
Oto przykłady:
- nadciśnienie,
- wrzody,
- immunosuresja – czyli gorsze działanie układu odpornościowego, a co się z tym wiąże większa podatność na choroby,
- upośledzone działanie hipokampa – to taka część w mózgu m.in. odpowiedzialna za pamięć,
- i wiele innych niedogodności.
DLACZEGO JEDNI SIĘ BARDZIEJ STRESUJĄ A INNI MNIEJ I CO ROBIĆ, ŻEBY BYĆ W TEJ DRUGIEJ GRUPIE?
Już jest ciekawie, ale dla mnie jeszcze ciekawiej robi się, kiedy wychodzi, że niektórzy się stresują bardziej, a inni mniej. Albo kiedy w jednych warunkach ten sam bodziec wywołuje silną reakcję stresową a w innych warunkach tylko nieznaczną.
W tym wpisie zajmę się sytuacyjnymi uwarunkowaniami siły reakcji stresowej.
Czyli po prostu pokażę Wam krótką listę, co zrobić, żeby reakcja stresowa była o mniejszym natężeniu. Wszystkie te rzeczy są udowodnione naukowo – czyli nie jakieś moje wymysły i koncepcje (jak się czasem na tym blogu zdarza), ale twarde fakty 😊
1. Rozładowanie napięcia.
Jednym ze wskaźników reakcji stresowej jest poziom glikokortykoidów. To jest grupa hormonów produkowana przez nadnercza. Glikokortykoidy m.in. aktywizują rozpad białek z organizmie, co prowadzi do zmniejszenia tkanki mięśniowej (czyli stres jest niezalecany dla osób pakujących na siłce).
Okazuje się, że jeśli mamy możliwość rozładowania napięcia, dochodzi wówczas do znacznego spadku poziomu glikokortykoidów we krwi. Przykładem rozładowania napięcia jest niestety agresja, która w świecie ssaków często się zdarza. Jeśli zestresujemy pawiana, to on pójdzie dać w zęby innemu pawianowi, który znajduje się niżej na drabinie społecznej. I to działa. Pawian agresor stresuje po tym incydencie się mniej.
Ale możemy agresję próbować zastępować innymi sposobami. Może to być ruch fizyczny, ponieważ w zasadzie reakcja stresowa idealnie przygotowuje nasz organizm do ruchu. Może to także być samo wyobrażenie sobie, że dajesz w zęby nielubianemu szefowi. Może to być silne zaangażowanie się w hobby. Albo zwykłe uderzenie pięścią w ścianę. Albo alkohol.
Jakkolwiek – wszystkie te działania powodują zmniejszenie reakcji stresowej, chociaż oczywiście w długoterminowej perspektywie, niektóre są niezalecane, bo powodują powstawanie innych problemów, które są jeszcze bardziej stresujące.
2. Wsparcie społeczne.
Jeśli się stresujesz to idź i pogadaj na ten temat z kimś Ci bliskim. Z przyjacielem, żoną, księdzem, psychologiem, czy sztuczną inteligencją w grupie wsparcia. Przykładem może być stresująca sytuacja w postaci wystąpienia publicznego. Jeśli na sali jest ktoś kogo dobrze znasz i wiesz, że możesz na niego liczyć, poziom stresu w trakcie wystąpienia znacząco spada. Ma to też znaczenie w bardziej ekstremalnych sytuacjach. Osoby bardziej wyobcowane społecznie mają wyższą reaktywność współczulnego układu nerwowego (co też jest wskaźnikiem reakcji stresowej). Wyższa aktywność układu współczulnego to z kolei wyższe ryzyko chorób układu naczyniowego.
3. Przewidywalność.
W książce „Dlaczego zebry nie mają wrzodów” Robert Sapolsky podaje wdzięczny przykład znaczenia przewidywalności na siłę reakcji stresowej. Jeśli dentysta, na Twoje błagalne pytanie, o to „ile jeszcze będzie wiercenia w zębie?” odpowie, że „zobaczymy”, to się znacznie bardziej stresujesz niż wtedy, gdy powie „jeszcze trzy razy i koniec”. Bodziec stresowy jest niby ten sam – borowanie zęba. A jednak Ci, co słyszą drugi komunikat stresują się znacznie mniej. Obiektywnie gorsze sytuacje (np. systematyczne codzienne bombardowanie) są mniej stresujące niż mniej przewidywalne, ale obiektywnie lepsze sytuacje (np. bombardowanie raz na jakiś czas, ale nie wiadomo dokładnie, kiedy). Ciekawe, co nie?
4. Poczucie kontroli.
Też niezły kwiatek o tym jak działa nasz mózg. Jeśli wydaje nam się, że coś jest pod naszą kontrolą, to się stresujemy mniej niż jak się nam wydaje, że kontroli nie mamy. Przy czym, czy faktycznie tę kontrolę mamy, czy nie – nie ma znaczenia.
Na przykład, jeśli wierzysz, że okadzanie się dymem z kadzidła powoduje, że Twoja choroba będzie się leczyć, to Twoje poziomy reakcji stresowej są znacznie niższe, niż gdybyś nie wierzył, że masz jakąś możliwość jej wyleczenia. Ludzie, którzy się okadzają myślą, że jakby się nie okadzali, to byłoby jeszcze gorzej.
Ten nasz mózg to naprawdę niesamowity organ. Sam się oszukuje i jednocześnie w to oszustwo wierzy…
5. Ocena, czy jest lepiej, czy jest gorzej.
To jest ostatni z czynników sytuacyjnych silnie warunkujących reakcję stresową, pomimo wystąpienia obiektywnie tych samych bodźców stresogennych. Jeden człowiek dostaje pewnego dnia informację, że z konta bankowego ukradziono mu 10.000 talarów. Drugi się dowiaduje, że z jego konta bankowego zniknęło w niewytłumaczalny sposób 1.000 talarów. Drugiego dnia pech ich ciągle prześladuje. Pierwszy się dowiaduje, że zniknęło dodatkowo 2.000 talarów. Drugi otrzymuje tę samą informację. Co się okazuje? Reakcja stresowa pierwszego jest o wiele niższa niż drugiego, a bodziec przecież ten sam.
CO ROBIĆ ŻEBY PRACOWNICY SIĘ MNIEJ STRESOWALI?
Pozostaje przełożyć to na konkretne działania związane z redukcją reakcji stresowej wśród pracowników. Oczywiście jeśli chcecie, żeby pracownicy się stresowali więcej (znam też takie firmy), to róbcie dokładnie na odwrót.
- Pozwalajcie redukować napięcie w pracy (np. zapewniajcie możliwość większego ruchu
poprzez wyłączenie wind w budynku). Ale ważne jest to, że każda indywidualna osoba musi sama zadecydować, jak to robić. Jeśli obligatoryjnie każecie pracownikom biegać, to ich reakcja stresowa się jeszcze bardziej nasili. Tylko dobrowolna strategia redukcji napięcia działa, a nie przymusowa. - Organizujcie przestrzenie do budowania relacji z innymi w pracy. To szczególnie ważne przy pracy zdalnej i hybrydowej. Motywujcie, zachęcajcie do spotkań on-site, twórzcie grupy wsparcia czy grupy rozwojowe (np. raz na miesiąc pracownicy zainteresowani danym tematem się spotykają, aby go zgłębiać), przymykajcie oko na pogawędki przy dystrybutorze z wodą.
- Starajcie się zapewniać jak największą przewidywalność pracy. To jest w obecnych czasach niemożliwe oczywiście, ale komunikujcie zmiany z wyprzedzeniem, transparentnie i jasno. Znam wiele firm, które wcale się tym nie przejmują i pracownicy w ostatniej chwili się dowiadują o zmianach, albo nie dowiadują się wcale, tylko po prostu nagle się od nich wymaga czegoś zupełnie innego.
- Dajcie ludziom możliwość kontroli (nawet pozornej). Pytajcie ich o zdanie, wdrażajcie ich pomysły, starajcie się przenosić decyzyjność jak najniżej. Ewidentnie w badaniach wychodzi, że osoby na stanowiskach menedżerskich mają niższe wskaźniki reakcji stresowych niż specjaliści (co przeczy potocznej wiedzy).
- Nawet w obiektywnie złej sytuacji pokazujcie, co jest lepiej niż było.
Dzięki, że przeczytaliście do końca 😊