PRACA ZDALNA POWODUJE SZKODY UMYSŁOWE I FIZYCZNE

Nie cierpię prowadzić szkoleń w sposób zdalny!

Jestem po nich bardziej zmęczony niż po szkoleniach zwykłych – takich, gdzie można się spotkać z grupą osobiście.

Dlaczego?

Kiedy prowadzę szkolenie, to się stresuję. Żeby ten stres jakoś zaopiekować, to sobie chodzę po sali szkoleniowej, gestykuluję, otwieram okna (bo zaduch) albo zamykam (bo zimno). Staram się angażować moje ciało do ruchu. Ruch z kolei łagodzi mój stres.

Oto schemat:

SZKOLENIE STACJONARNE ->DUŻY STRES->RUCH->MAŁY STRES

W szkoleniu zdalnym siedzę i nie mam, jak się ruszyć. Stres i napięcie gromadzą się w ciele zamiast uwolnić się na skutek dobroczynnej aktywności fizycznej.

Oto schemat

SZKOLENIE ON-LINE->STRES->SIEDZENIE->W DALSZYM CIĄGU STRES

JESTEM BOOMEREM – WOLĘ CZŁOWIEKA NIŻ EKRAN

Pora na coming-out.

Tak – jestem totalnym boomerem, wolę osobisty kontakt z żywym człowiekiem niż z ekranem.

Spróbuję jednak jakoś tę boomerskość obronić – naprawdę uważam, że z postępem pracy zdalnej tracimy rzeczy, które trudno nam będzie zrekompensować w inny sposób.

Ale najpierw o plusach pracy zdalnej. Jest ich kilka, żeby nie było, że się tylko czepiam.

  1. Wygoda – można wstawać później z łóżka i odebrać paczkę od kuriera jak przyjedzie.
  2. Elastyczność – można pracować z Pernambuco, często w takich godzinach, które nam pasują.
  3. Pozytywny wpływ na klimat – bo emitujemy mniejszy ślad węglowy ograniczając transport.

A teraz druga szala wagi.

Praca zdalna jest kiepska, bo:

  1. Jak się prowadzi szkolenie, to trzeba siedzieć i nie można się ruszyć 😊 To stresuje.
  2. Izoluje nas społecznie.
  3. Odcina nas od informacji.

DZIECI NIE SPOTYKAJĄ SIĘ ZE SOBĄ

Ostatnio koleżanka, psycholożka, w szkole licealnej, w której pracuje przeprowadziła ankietę wśród uczniów. Z ankiety wynika, że 52% z nich w sierpniu roku 2023 zaznaczyło odpowiedź, że widziało się w realu z „zero do dwoma” innymi rówieśnikami. Czyli można powiedzieć, że połowa uczniów niemal w ogóle nie utrzymuje kontaktów społecznych w świecie rzeczywistym. Cała aktywność przenosi się do sieci. Nawet w wakacje!

Jednocześnie statystyki dotyczące zdrowia psychicznego dzieci pogarszają się z miesiąca na miesiąc. Coraz więcej dzieci cierpi na zaburzenia takie jak np. depresja lub nomen omen fobie społeczne. Korelacja jest widoczna gołym okiem. Wielu naukowców czy badaczy stawia hipotezę, że odcięcie się od kontaktów w realu niesie zagrożenie dla zdrowia psychicznego.

Kontakt z innymi jest jednym z najlepszych czynników zapobiegających depresji (oprócz ruchu 😊).

DOROŚLI TEŻ NIE SPOTYKAJĄ SIĘ ZE SOBĄ

Z drugiej strony występuje przykład firm, w których pracownicy pracują w sposób zdalny. Coraz częściej mam do czynienia z historiami, że w trakcie spotkań on-line ludzie nie to, że się nie odzywają. Nawet nie włączają kamerek. Jesteś na spotkaniu z kimś, kto jest tylko inicjałem i czarnym tłem.

W zespole pracują osoby z Warszawy, Wrocławia, Poznania i Buenos Aires. Nie ma między nimi żadnych interakcji oprócz wysyłania sobie efektów pracy i rozdzielania zadań. W sumie, tak naprawdę to nie do końca wiadomo, czy po drugiej stronie jest człowiek, czy AI, albo może kilka osób, albo, no nie wiem, kot, który nauczył się programować.

DWIE DROGI – OBIE ZŁE

Co w tej sytuacji robić zarówno pracując z dziećmi (albo je mając) jak też zarządzając firmą?

Kazać się dzieciom spotykać ze sobą a pracowników ciągać do biura?

Czy pozwolić im na niespotykanie się, ponieważ to jest w zasadzie przygotowanie ich do nowej rzeczywistości?

Najpierw przyjrzyjmy się dzieciom i młodzieży. Coraz więcej z nich istnieje niemal wyłącznie w świecie wirtualnym. Ktoś powie – czasy się zmieniają, przywyknij do tego. Czy to znaczy, że mam wychowywać własne dzieci w tym systemie? Kiedy dorosną, świat wirtualny będzie jeszcze bardziej rozpowszechniony niż dzisiaj. Jeśli ich nie wychowam do uczestnictwa w nim, to będą nieprzystosowane do rzeczywistości, która będzie rzeczywistością wirtualną.

Z drugiej strony, jeśli tak zrobię, to nakładam na nich izolację społeczną, co jest czynnikiem ryzyka dla chorób psychicznych. No i bądź mądry i pisz wiersze!

A co zrobić, pracując z zespołem rozproszonym?

Dać im wolną rękę w możliwości wyboru pracy zdalnej? Zdecydowana większość wybierze taki wariant. Jego skutkiem też jest izolacja społeczna (czyli czynnik ryzyka chorób psychicznych), znikoma więź z pracodawcą (co sprzyja wyższej fluktuacji) oraz gorszy dostęp do informacji (co z kolei długoterminowo obniża efektywność pracy).

Natomiast, jeśli zmuszę ludzi do przyjazdów do biura, to moja atrakcyjność jako pracodawcy się zmniejsza. Mam mniejsze szanse zatrudnić na rynku jakiegoś informatyka, jeśli nakażę mu wizyty w siedzibie firmy.

CO ROBIĆ?

Myślę, że nie ma złotego środka.

Jest kilka sposobów, aby sytuację jako tako opanować – żaden idealny, ale lepiej coś robić niż nic.

Postarałem się te rekomendacje zaczynać od litery P (jak październik, czyli miesiąc powstania wpisu).

  1. Przykład.

Powtarzam się w co drugim wpisie i tym razem też się powtórzę. Inni, a szczególnie dzieci, biorą z nas przykład. Jeśli budujesz relacje w świecie rzeczywistym, spotykasz się z przyjaciółmi, rodziną, sąsiadami – dzieci pójdą za tym przykładem. Jeśli jako szef jesteś w biurze – to jest większa szansa, że pracownicy też przyjdą.

2. Psychoedukacja.

Bardzo ważne jest uświadamianie wagi kontaktów społecznych.

Czy zdajecie sobie sprawę, że czynnikiem, który najsilniej odpowiada za Wasze poczucie szczęścia są relacje z innymi (nie na FB, ale w realu)?

Im więcej macie wsparcia społecznego, tym jesteście zdrowsi na ciele (tak, na ciele też, np. odczuwacie ból, jeśli Was coś boli, w mniejszym natężeniu niż jeśli jesteście samotni) i umyśle. Nigdy dość tej wiedzy. Tłumaczmy to dzieciom i pracownikom.

3. Przymus.

Nie jestem fanem przymusu, ale czasem jest on konieczny. Jeśli chcemy zbudować więź nowego pracownika z firmą, jego on-boarding niech się odbywa w biurze. Jeśli chcemy, żeby dzieci budowały relacje społeczne zapraszajmy inne dzieci do nas do domu. Nie będą miały wtedy wyjścia – muszą czas spędzać razem. Nauczyciel w klasie może dzieciom dawać zadania do realizacji w grupach – najlepiej losowych. Czyli projektujmy tak sytuację, aby wymuszać ze sobą bezpośredni kontakt.

4. Pragmatyzm.

Czy to znaczy, że nowe technologie są złe i powinniśmy wrócić do robienia wszystkiego w sposób analogowy? No pewnie, że nie. Ważna jest elastyczność – czasem dzień w biurze, czasem praca zdalna. Każdemu według potrzeb. Czasem zadanie matematyczne na komputerze, a czasem w zeszycie ćwiczeń. Raz tak, raz śmak.

5. Poruszanie się.

A na szkolenia on-line podobno jest patent, że można sobie kupić bieżnię, albo rowerek stacjonarny i w trakcie szkolenia chodzić albo pedałować. Słyszałem, że ktoś tak robi ze znajomych moich znajomych. Może to jest patent na odciski na dolnej części ciała spowodowane siedzeniem cały dzień przed kompem?

Tylko trzeba ustawić sobie takie tempo, żeby się nie zadyszeć, bo głupio na szkoleniu by to wyglądało 😊