Czym dorosły różni się od dziecka?

Człowiek jest zwierzęciem wyjątkowym. Zdecydowana większość zwierząt rozwija swoje potomstwo w jajku (np. kura) lub czymś pokrewnym (np. żaba), ewentualnie w brzuchu (np, żyrafa). Niektóre oryginały rozwijają swoje dzieci w torbie z IKEI na brzuchu (np. kangur).

Ludzie natomiast rozwijają swoje potomstwo, można by tak powiedzieć, luzem. Na powietrzu. W sensie tylko na początku dziecko rozwija się w brzuchu. Potem, do mniej więcej 20 roku życia, a niektórzy sądzą, że nawet i dłużej, jest na zewnątrz brzucha. Jednocześnie, im dziecko młodsze, tym bardziej, jest zupełnie nieprzygotowane do życia i rodzice muszą się nim zajmować.

Taki krokodyl albo mucha, jak się rodzą, to od razu właściwie muszą sobie radzić same. Mysz „wychowuje” swoje dzieci około 25 dni a bocian – 70 dni. U słoni, jeśli chodzi o zwierzęta, opieka nad dzieckiem trwa niezwykle długo – nawet do 3 lat.

A u ludzi?

Jak już wspomniałem u nas to czasem trwa 20, 30 a czasem nawet więcej lat.

Ma to swoje korzyści jak i niestety pewne wady…

KORZYŚCI Z DŁUGIEGO CZASU OPIEKI

Dlaczego u człowieka występuje tak długi okres opieki nad potomstwem? Biolodzy i antropolodzy twierdzą, że to z powodu specyficznej części naszego mózgu zwanej korą mózgową. Kora mózgowa to część zewnętrzna mózgu. Schowana tuż pod czaszką w odróżnieniu od innych części mózgu, schowanych nieco głębiej. Tak generalnie to kora mózgowa służy do takich rzeczy jak świadoma kontrola impulsów, planowanie, wyobraźnia, myślenie strategiczne i takie różne typowo ludzkie działania. Dzięki niej człowiek opanował całkowicie Ziemię i zdominował inne gatunki. Dzięki niej zbudował cywilizację.

Kora mózgowa i jej funkcjonowanie odpowiadają za typowo dorosłe zachowania. To, że nie malujemy farbą po ścianach, to że nie gramy w gry komputerowe do 4 nad ranem, to że strzelamy mniej fochów niż typowy nastolatek.

To są korzyści z rozbudowanej kory mózgowej.

Minus niestety jest taki, że taka kora mózgowa zajmuje dużo miejsca.

Jako że tak to wygląda, to ludzie, w stosunku do innych zwierząt mają większą głowę (nie jakoś drastycznie, ale jednak). Co za tym idzie, urodzenie ludzkiego dziecka jest dość trudne. Duża głowa słabo się mieści w kanale rodnym. Grozi to niebezpieczeństwem okołoporodowym. Ludzie stosunkowo dużo, w porównaniu do innych zwierząt mają okołoporodowych komplikacji.

Niestety nie można mieć wszystkiego. Nie można mieć jednocześnie dobrze wykształconej kory mózgowej i się komfortowo przeciskać przez kanał rodny.

Dlatego niemowlaki zamiast robić coś konstruktywnego – kosić trawnik, rozmawiać z rodzicami, czytać książki, grzecznie spać – potrafią tylko jeść, spać, robić w pieluchę i się wydzierać.

To nie ich wina – ich kora mózgowa nie jest w pełni rozwinięta. Głowa nie może być duża. Po to właśnie, aby niemowlak bez problemu mógł się przecisnąć na świat.

Niestety, kora mózgowa rozwija się dość wolno. Nie tylko niemowlaki zachowują się niedorzecznie. Dotyczy to też i starszych dzieci. One też, stopniowo, tę korę rozwijają, lub raczej ona sama się rozwija – chłonąc doświadczenia.

Zatem oczekiwanie od dzieci, że będą się zachowywać odpowiedzialnie, dojrzale, sumiennie, myśląc długoterminową perspektywą jest zupełnie niedorzeczne. Nie można oczekiwać od ryby, że będzie jeździła na rowerze, ani od dżdżownicy, że nie będzie ryła w ziemi.

OCZEKIWANIA WOBEC DZIECI

Niestety, widzę, że wciąż od dzieci jest oczekiwane, że będą się zachowywać tak, jakby tę korę mózgową miały w pełni rozwiniętą. Wymagamy od nich, żeby mówiły „dzień dobry” i „przepraszam”. Mają jeść zgodnie z przyjętymi zasadami – nożem i widelcem. Mają się nie garbić i nie mlaskać (sam się wkurzam jak moje dzieci tak robią). Mają nie biegać po korytarzu szkolnym i nie włazić do kałuż. Mają się nie bić i nie przezywać.

Są to działania wymagające wysoko rozwiniętej kory mózgowej. Dorosły raczej nie ma z tym problemu.

Wkurza mnie, jako dorosłego, że dzieci są takie „niegrzeczne”. Z drugiej strony, tak to już jest. Dzięki temu, że dzieci są „niegrzeczne”, człowiek zbudował cywilizację.

CO Z TYM ZROBIĆ?

Niewiele można.

Z jednej strony można zakazywać dzieciom „niegrzecznego” zachowania i mieć jako dorosły spokój. Kiedyś tak było. Dzieci miały być grzeczne i zachowywać się zgodnie z kanonami kulturowymi dorosłych.

Teraz wiemy, że to droga donikąd. Najczęściej egzekwowanie takiego zachowania odbywało się z użyciem przemocy, kar, ograniczania wolności. Skutkowało to i skutkuje do dzisiaj ogromnymi problemami psychicznymi, z którymi my, jako dorośli się borykamy. Kora mózgowa takich dzieci, tak w ogóle, rozwija się gorzej niż dzieci, które nie doświadczyły takich praktyk.

Czy jest jakaś droga, która pozwoli jako tako, na współpracę z dzieckiem i w miarę płynną koegzystencję?

Myślę, że tą drogą jest cierpliwość, przykład i empatia.

CIERPLIWOŚĆ – jako dorośli musimy być cierpliwi. Kora mózgowa rozwija się samoczynnie. Nasz udział może jej w tym rozwoju raczej przeszkadzać niż pomagać. Dzieci zachowują się i zachowywać się będą głupio do wieku dorosłego i nie przyspieszymy rozwoju kory mózgowej intencjonalnie. Czyli generalnie trzeba wrzucić na luz. Nawet jak Twoje dziecko jest teraz nie do zniesienia, to wiedz, że jak będzie dorosłym, to na pewno się tak zachowywać nie będzie.

PRZYKŁAD – człowiek, mimo że opanował świat, jest jednak zwierzęciem. Bardzo oryginalnym, co prawda, ale wiele nas z innymi zwierzętami łączy. Na przykład to, że zarówno zwierzęta, jak i ludzie, zdecydowanej większości zachowań uczą się poprzez przykład. Rodzice nie muszą specjalnych pogadanek wygłaszać na temat wartości dzielenia się klockami z innymi. Wystarczy, że sami się będą dzielić różnymi rzeczami z innymi i w ten właśnie sposób kora mózgowa przyswoi skrypt zachowania związany z dzieleniem się.

EMPATIA – pozwólmy w miarę możliwości zachowywać się dzieciom głupio. A jeśli nie pozwalamy, to przynajmniej wykazujmy wobec nich empatię. Dzieci w zdecydowanej większości współpracują z rodzicami i chcą żyć z nimi w zgodzie. Gdy im czegoś zabraniamy, a one się denerwują i na przykład krzyczą (bo, powtórzę po raz kolejny, nie mają rozwiniętej dostatecznie kory mózgowej!), to nie ma co się na nich gniewać, że one się gniewają. Raczej przeczekać wybuch złości, być przy dziecku, starać się zrozumieć, że jest to dla niego niezmiernie trudne. Najczęściej po tym, jak burza się przewali wychodzi słońce i dzieci, jak gdyby nigdy nic wracają do równowagi. Pozwolenie na wyrażenie emocji jest najlepszą metodą uspokojenia tych emocji.

Ewentualnie jest jeszcze jedna metoda na to, aby nie denerwować się na to, że dzieci zachowują się głupio – biegają, krzyczą i robią bałagan. Samemu tak zacząć robić. Być kreatywnym, spontanicznym, kierować się impulsami i nie przejmować tym, co inni powiedzą.

Zachęcam do takiego działania – szczególnie podczas zabawy z własnymi dziećmi 😊